Zaraza

Uwaga. To recenzja fikcyjnej gry przygotowana na konkurs Tsukuru Archive Review Keyboard Assault.

Wielu czytelników mogłoby rzec, że powtarzam się, gdy recenzuję gry Jazzwinga, ale nie sposób po raz kolejny nie napisać tego samego – jest to autor nieszablonowy i wyjątkowy, przekraczający normy dzisiejszego świata, do stopnia tak ekstremalnego, że momentami zdarza dotrzeć mu się nawet do granic dobrego smaku. Było tak już przy jego debiucie, Pulanskym, gdzie mieliśmy okazję wcielić się w ducha zmarłego artysty, który nawet po śmierci ścigany był przez wymiar sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych. Umieszczony tam system moralności, pozwalajacy na dokonywanie makabrycznych przestępstw pokazał publice jak bezprecedensowym twórcą jest Jazzwing.

W przypadku Zarazy, zwycięskiej pozycji tegorocznego TAPE, mamy do czynienia z historią, której inspiracje sięgają pandemii wirusa Copro-Fill30, wybuchłej w 2031 roku. Autor bez wątpienia jest pasjonatem tego okresu światowej historii, co widać po tym jak wiele pracy włożone zostało we wiarygodne przedstawienie chemicznych i biologicznych procesów opisywanych w grze. Co do samej fabuły – wcielamy się w Santiago, młodego mieszkańca hiszpańskiej Cardony, zmuszonego do walki o przetrwanie w pierwszych dniach ataku wirusa. Z jednej strony pożerający resztki szcześcia, śmiercionośny wirus powodujący skrajnie rozwinięty zespół słabego jelita, a z drugiej tragedia ludzkich relacji – konflikt z ojcem, strach o utratę miłości swego życia, znikający raz po raz przyjaciele… ale oszczędźmy sobie spoilerów, wstydem byłoby bowiem zdradzić wam przebieg historii, bo jest ona bardziej zaskakująca niż można się spodziewać. Gra udowadnia nieprzerwanie, że pandemia to tylko wierzchnia warstwa zła, która pozwala obudzić się prawdziwemu bestialstwu schowanemu głębowo w ludzkich duszach.

Jeżeli chodzi o gameplay, to na największą uwagę zasługuje zaimplementowany system fizjologii, którego nie sposób nie docenić w kontekście warstwy technicznej – możliwości najnowszej, 94. wersji Maniacs Patcha wydanej na końcu zeszłego roku przez BangShana zostały wykorzystane w pełni, umożliwiając płynne lawirowanie między grafiką dwuwymiarową i wirtualną rzeczywistością. Musimy więc jeść, spać, pić, myć się, nacierać antidotum, ale przede wszystkim załatwiać oczywiste potrzeby fizjologiczne. Specyfika choroby wynikającej z wirusa nie pozwalała pominąć tego tematu, jednakże autor postanowił podejść do niego wyjątkowo dosłownie, co zdecydowanie bezpowrotnie odrzuci sporą część graczy. Zwłaszcza, że to właśnie do wypróżniania został wykorzystany został maniacowy plugin do wirtualnej rzeczywistości. Jazzwing szokować uwielbiał od zawsze, jednak uważam, że doszło tutaj do przekroczenia pewnej akceptowalnej granicy.

Warto wspomnieć również o zalewie pozostałych skryptów – mamy tutaj system dnia i nocy, zestaw minigier polegających na waleniu kretów po łbie gitarą, oraz serię zagedek polegających na odczytaniu hieroglifów umieszczonych na nagrobkach. Spośród wymienonych, trzecia zdecydowanie została obarczona przez autora najtrudniejszym poziomem trudności, bowiem rysowane przez niego znaczki są tak absurdalne i groteskowe, że zrozumienie samego sensu zagadki nieraz zajmuje dobre parę godzin.

Jakość autorskich grafik Jazzwinga, wykonanych specjalnie na potrzeby tej gry jest bezbłędna – jest to oczywistość przy projektach tego autora, jednak należy powtórzyć to po raz kolejny. Cały projekt zachowany jest w czarno-białych barwach, nadajac całości klimatu grozy, urzeczywistniajac ogarniającą bohatera, coraz bardziej postępującą bezsilność wobec trwających wydarzeń. Ciasne uliczki Cardony, pogrążone w krążących po jej zakamarkach, konajacych ludziach wykonane są z perfekcyjną starannością, a portrety postaci posiadają animowaną mimikę, według postów autora umieszczanych na naszym forum, opartą na odbiciach własnej twarzy wykonywanych w korporacyjnym skanerze podczas godzin pracy.

Niestety, nawet tak dopracowany projekt jak Zaraza nie jest pozbawiony wad. Po pierwsze, to o czym zdążyłem już wspomnieć – Jazzwing nie przebiera w środkach. Ukazuje pandemię Copro-Filla od najbardziej przerażającej, naturalistycznej i obrzydliwej strony. W pamięci na pewno pozostaje scena przy hotelowej windzie, inspirowana słynną sceną z filmu Lśnienie Stanleya Kubricka, z tym wyjątkiem, że zamiast krwi mamy… no właśnie. Zdecydowanie nie jest to pozycja dla każdego i próg wymaganej wytrzymałości psychicznej jest ustawiony wyjatkowo wysoko. Poza tym, konkursowe tematy potraktowane są bardzo po macoszemu, a w zasadzie tylko jeden z nich, który znalazł się w projekcie – “O panie, to ty na mnie spojrzałeś”. Wydawałoby się, że temat ten w kontekście takiego projektu ma duży potencjał, jednak podczas rozgrywki zdałem sobie sprawę, że został on zaprezentowany jedynie w jednej scenie, w dosłowny i prostacki sposób, gdy postać nazwana imieniem Pan poznaje naszego bohatera. Sami możecie się domyślić, jak banalnie głupi żart został wymyślony, aby umieścić temat w grze. Nie chciałbym, aby ta recenzja została odebrana jako prowokacja, powyższa obserwacja daje jednak prawo podejrzewać, że projekt nie do końca powstawał jako typowa konkursowa produkcja. Podejrzewam, że był to wcześniejszy projekt Jazzwinga, który widząc okazję na wygranie konkursu, dorzucił jedynie na szybko jeden tekst, aby pozwolić samemu sobie na wzięcie w nim udziału.

Mimo wszystko, jest to projekt wyjątkowy, nieszablonowy i fascynujący. Widać w autorze nielimitowane pokłady talentu zarówno graficznego, storytellingowego jak i programistycznego. Zadano mi niedawno pytanie, czy uważam, że jest to najlepsza makerówka ostatniej dekady i potrzebowałem dłuższej chwili, aby poważnie przeanalizować ten temat. Mieliśmy przecież trzy lata temu Gdzie jest synuś? od Michrapa, słynne Turbenbaino History od SmoczyKamilex5000 czy nawet poprzedni, niedokończony niestety, projekt Jazzwinga, Zestaw chipsetów bazowanych na RTP. Wszystkie wymienione pozycje to bez wątpienia już klasyki polskiej sceny RPG Makera, jednakże żadna z nich nie ma w sobie tak wielkiej oryginalności, odwagi i krzepy jak Zaraza. Być może pewnego dnia pożałuję tych słów, jednak z pełną świadomością jestem w stanie nazwać tę grę najlepszym projektem od conajmniej 30 lat.

Mikisi

3 thoughts on “Zaraza

  1. Piszę to absolutnie szczerze to jedyna strona w Polsce, która faktycznie służy za napęd i inspirację dla Twórców gier treści w polskim makerze, oraz dla fanów grania. Pozostałe strony po prostu moim zdaniem niszczą to czym miał być RPGMAKER i absolutnie zabierają chęci bo nie stawiają za cel umysłowych walorów w grach i ogólnego rozwoju osobistego i autorów gier jak i samego skupienia na ich treści, a do tego właśnie najlepiej służy maker do zabaw treścią i umysłem przekładając w najprostszy dla twórcy idee treści i opowieści bezpośrednio na gry. Myślę, że ta strona ogólnie stara się doceniać coś czego szukałem w polskim RM odkąd wszedłem na scenę, którą obecnie zajęli ludzie do własnych celów kompletnie nie myślący o twórcach gier ,oraz docelowym odbiorcy gier z rpgmakera. Ta strona jako jedyna zachęca do faktycznego tworzenia gier do myślenia, że warto jeszcze skupiać się na treści na przekazie i na niestandardowych dodatkach i pomysłach w grach. Ta strona sprawia, że jeszcze można myśleć, że treść w grach i wyobraźnia dla gracza są jeszcze bardzo wartościowe co sprawia, że jeszcze warto działać w rmie. Szkoda, że pozostałe strony za bardzo nie kierunkują się na nic konstruktywnego imo.

  2. Przeczytałem jeszcze raz i znowu się uśmiałem. Ten mocny i zarazem (hehe) subtelny humor jest świetny. Trafia do mnie idealnie i nie mogę wyjść z podziwu, że Mikisi potrafi tworzyć tak fajne rzeczy na swoim hiperfokusie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.