Tak jak obiecałem, Retro Show staje się regularnym cyklem rozmów z najbarwniejszymi postaciami sceny. Dobór gości nie jest przypadkowy. Są to przeważnie postacie, które swoją działalność makerową zaczynały w latach 2002-2003. Oczywiście nie oznacza to, że w kolejnych odcinkach nie spotkacie na łamach Stanior Retro Show również młodszych kolegów z polskiej sceny RPG Makera.
Dziś gość wyjątkowy. Postać nietuzinkowa, barwna i niezwykle oryginalna. Można by rzec – człowiek sukcesu. Niestety sukcesu tego nie osiągnął w obszarze gamingu, ale tworzenie gier, polska scena RPG Makera i nasza społeczność sprawiły, że mógł rozwijać swoją kreatywność. Szanowni makerowcy, scenowicze! Przed państwem przedstawiciel pierwszej generacji polskich makerowców, członek pierwszej legendarnej redakcji Twierdzy, a potem obok samego Miśka – Mistrz Twierdzy RPG Makera. Obecnie komik, recenzent filmowy, rysownik oraz założyciel wydawnictwa Demland.
Jakub DEM Dębski!
Stanior: DEM, czy tęsknisz za polską sceną RPG Makera, której notabene jesteś współtwórcą?
DEM: Nie umiem już za bardzo wrócić do tego, jaki byłem w tamtym okresie, więc też trudno mi tęsknić. Tamta społeczność była pierwszą, która pozwalała mi się poczuć częścią grupy, kiedy czułem się wyizolowany w szkole. To na pewno było wyjątkowe. Ale obecnie nie mam już takich potrzeb, więc nie myślę „ooo, kiedyś to było, RPG Makerowe przyjaźnie”, bo teraz też mam się fajnie. Do tego nadal tworzę, tylko inne medium i przy użyciu innych narzędzi.
Stanior: A czy któraś ze wspomnianych rpgmakerowych przyjaźni przetrwała do dziś?
DEM: Mogę nawet nie pamiętać, czy kogoś znam konkretnie z RPG Makera, czy jakichś pobocznych rzeczy, ale nadal się okazjonalnie łapiemy z Galcią na Messengerze i jakoś niedawno nawet byliśmy na piwie. A tak to nikt mi w tym momencie nie przychodzi do głowy, nie mam kontaktu już z tamtymi ludźmi.
Tak dopowiadając, przejrzałem i jesteś jedynym na moim FB, którego kojarzę konkretnie z RPG Makerem! Galcia mi się tak nie kojarzy, więc jesteś moim ostatni linkiem do tamtego świata…
Stanior: A jak oceniasz swoją aktywność scenową? Jest coś z czego jesteś naprawdę dumny?
DEM: Czuję się dumny, że gdzieś w tym 2002/2003 roku byłem w stanie, siedząc sobie tę godzinę dziennie na modemie, odcisnąć jakieś piętno na społeczności. Przez chwilę nawet zajmowałem zaraz pod Miśkiem najwyższe stanowisko w Twierdzy RPG Makera. Ale jeśli chodzi o twórczość, to już mało pamiętam. Przeraża mnie trochę, a trochę fascynuje moja ówczesna bezczelność. Byłem dzieciakiem, który pisał na stronie newsy o tym, że ma szlaban na komputer, tworzyłem na forum fanfiction o tym, jak różne frakcje społeczności tłuką się ze sobą w fortach i pisałem artykuły z poradami, które bym określał jako „pierwsze porady scenariuszowe twojego dziecka”. Wspominam to wszystko dobrze, ale cieszę się, że jestem obecnie trochę bardziej samoświadomy.
Stanior: A pamiętasz za co miałeś ban na komputer?
DEM: Tak, zawsze za słabe oceny w szkole. Dostawałem szlaban często i czasem nawet na całe wakacje.
Stanior: Ałć… Z perspektywy czasu myślisz że takie szlabany odnoszą zamierzony efekt?
DEM: Nie, kary nie wpływały na moje stopnie, były po prostu jakąś oznaką rodzicielskiej bezsilności wobec tego, że byłem skrajnie niezainteresowany tym, co w szkole – nie umiałem się skupić, unikałem odrabiania pracy domowej, okłamywałem jakie dostaję oceny, by odroczyć czas na karę do wywiadówki. A jak dostawałem szlaban, to szukałem okazji do pogrania w coś u kolegów albo cofnięcia go przez jakieś małe manipulatorstwo emocjonalne. Może to dobrze, że z braku komputera czytałem więcej i rysowałem komiksy? Możliwe. Ale w sieci też robiłem kreatywne rzeczy. Nie mam żadnej porady dla czytających ten wywiad rodziców.
A Ty? Czy planujesz swojemu pacholęciu dawać szlabany jako metodę wychowawczą :>?
Stanior: Absolutnie nie. Ja z kolei byłem wychowywany bezstresowo. Nigdy nie miałem szlabanu, sam decydowałem czy chcę iść do szkoły. Akurat u mnie nie było z tym problemów, bo uwielbiałem szkołę jako miejsce spotkań towarzyskich i społeczność. Jak szedłem do liceum, moja mama przekazała mi złotą dewizę: Pierwsza klasa byle by się utrzymać, druga klasa byleby się dobrze bawić, trzecia klasa byleby zdać maturę.
DEM : No to totalnie co innego, niż ja. U mnie było „z tymi ocenami będziesz rowy kopać, dziecko” i dostawałem te kary, żeby mnie przymusić do wzięcia odpowiedzialności za swoją przyszłość i się dostać na studia.
Stanior: Co studiowałeś?
DEM : Kilka miesięcy asyriologię, kilka miesięcy filozofię, a w końcu skończyłem w szkole aktorskiej policealnej typu „płacisz – wygrywasz”. Ale mieli nacisk na improwizację i pomogło mi to zebrać odwagę do stworzenia swojego kanału na YouTube.
Stanior: Wspomniałeś o tym, że byłeś Mistrzem Twierdzy. Stanowisko to objąłeś 9 czerwca 2003 roku i zastąpiłeś opuszczającego szeregi Twierdzy krulika. Pamiętasz ten dzień?
DEM: Dzień przed moimi urodzinami! Nie, nic nie pamiętam! Jedyne, co pamiętam z okresu bycia Mistrzem, to że jakiś czas później napisałem artykuł „my się nie obijamy” czy coś w tym stylu, który tłumaczył, jak dużo pracy mają Mistrzowie, bo muszą czasem komuś na maila odpisać.
Stanior: A jak to w ogóle się stało, że zacząłeś interesować się RPG Makerem?
DEM: Tworzyłem poziomy w Lode Runner oraz Battle City na Pegasusie. A kiedy dostałem pierwszy komputer, to razem z grą Rayman Designer, czyli z reedycją pierwszego Raymana z dodatkowym edytorem plansz. Na kartkach tworzyłem levele w Mario oraz własne Pokemony.
Kiedy odkryłem jakiegoś losowego dnia, że istnieje narzędzie do tworzenia gier równie proste w obsłudze, jak te edytory, to znalazłem miejsce dla siebie na lata.
Oczywiście RPG Maker to tak naprawdę sporo bardziej skomplikowane narzędzie, ale ja przez długi czas nie ogarniałem nawet zmiennych. No, nie licząc switchy, czyli ich najprostszej wersji. Bardzo mi z początku pomogło spolszczenie RPG Makera 2000, które wykonał Jargo (popraw mnie, jeśli źle pamiętam). Zawarł tam sporo dodatkowych porad, do tego stworzył prosty i (z tego, co pamiętam) zabawny poradnik. Chociaż już wtedy mnie zęby bolały od jego błędów ortograficznych : D.
Stanior: Z tego co pamiętam, na scenie zadebiutowałeś jako twórca grą Teleporterzy wydaną 12 listopada 2002 roku. Potem był Canter&Thunderbot. Były to w dużej mierze nieskomplikowane produkcje z niesamowitym humorem, który przypadł do gustu makerowcom. Czy miałeś plany dokończyć te pozycje? A może istnieją gdzieś na twoich starych dyskach jakieś ich wersje, których świat nigdy nie widział?
DEM: Jeśli istnieją jakieś wersje, to pewnie ani ja, ani nikt inny nie jest już ich w stanie uruchomić :). W ogóle z tymi Teleporterami to nie do końca tak było, że to była gra. Popularne było wówczas wydawać „dema” gier, nad którymi się pracuje. Współcześnie byśmy to nazwali darmowym early access pewnie, bo to przeważnie były po prostu pierwsze rozdziały gierek, którymi nie mogliśmy się doczekać, by się pochwalić.
Przed demem Teleporterów (nigdy nie wyszła full wersja) wyszło jeszcze moje demo Rycerz, w które chyba nikt nie zagrał, bo zawierało niestandardowe RTP, których nie dołączyłem (nie rozumiałem, o co z tym chodzi). Teleporterzy nigdy nie wyszli w pełni, ale Canter i Thunderbot, dalsze przygody kurczaka i wielkiego robota, ukazały się jako pełna wersja gry, takiej przygodówki na pół godziny. Wyciąłem cały system walki i skupiłem się na używaniu odpowiednich przedmiotów w odpowiednich miejscach, by pchać historię do przodu.
W ogóle może czas zdradzić, że charaktery postaci i wstępny pomysł z moich gier inspirowane były Strażnikami Czasu z Cartoon Network. Larry i Tuddrussel to w zasadzie Canter i Thunderbot.
A co do ukrytych treści – po latach próbowałem wrócić do postaci i nawet ogłosiłem na jakimś makerowym forum, że jestem w końcowej fazie prac nad kontynuacją. W 2014 jakoś to było? Nie pamiętam! Miałem prawie całą przygodę gotową. I niestety zapał zgasł nim ukończyłem wielki finał. Obecnie nikt nie posiada tej niedokończonej kontynuacji, nawet ja. Przepadła na zawsze. Ale dobrze się bawiłem tworząc ją, to na pewno. Nadal czasem wracam do nowszych wersji Makera, by sobie podłubać, ale nigdy na tyle długo, by stworzyć coś, czym by się można chwalić.
Stanior: Jakoś na początku tego roku wróciłem do Teleporterów i mimo że była to krótka rozrywka – sprawiła mi wiele radości. Już wtedy można było dostrzec twoje specyficzne poczucie humoru. Specyficzne oczywiście w dobrym znaczeniu tego słowa. Wiesz, że po części swoją makerową sławę zawdzięczam Tobie DEM? 29 czerwca 2003 namówiłem Cię do zakończenia tzw. Unii Makera (Unii między Twierdzą a Bractwem) i podesłałem Ci moją pierwszą scenową mp3 „Pozdrowienia dla Twierdzy”. Wrzuciłeś link do niej w newsie na Twierdzy i tak się zaczęła moja radosna twórczość. Pamiętasz to?
DEM: Wow! Nic a nic! Pamiętam, że byłeś twardo zaangażowany w taką jakby „politykę” sceny RPGM i chyba faktycznie byłem wtedy jakimś Twoim sojusznikiem, ale nie pamiętam szczegółów. Na pewno był w tym taki aspekt zabawy w dorosłość, jakby każda strona była swoją własną rodziną mafijną, podbierającą sobie członków i walczącą o to, kto tam tak naprawdę jest ważny.
Pamiętam, że świetnie się bawiłem, ale też byłem częścią Twierdzy, która miała jakiś taki niepokonany, nieśmiertelny vibe. I trochę to nadal widać, Twierdza nadal się trzyma i postuje newsy na starym layoucie. Chociaż teraz nie wiem, czy to bardziej Twierdza, czy Reptile jest nieśmiertelny! Pamiętam go jeszcze ze swojej epoki i mega szanuję, że nadal ciągnie to po staremu. Pozdrówki, man!
Stanior: Ehhh… jeśli już do tego nawiązałeś, to należą Ci się słowa wyjaśnienia. Reptile nie chce utrzymywać kontaktu ze starymi wyjadaczami takimi jak ja, Jazz czy Michu. Co więcej wprowadził na discordowy kanał Twierdzy boty cenzurujące, głosową weryfikację, jego redakcja pobanowała wielu użytkowników sceny, a forum jest cenzurowane. W redakcji zasiadają również multikonta. Gdy wróciłem na scenę w 2020 roku, próbowałem nawet się z nim w pewien sposób pogodzić. Niestety, zbanowano mnie na twierdzowym kanale i kontakt się urwał. Nie mam z nim żadnego kontaktu, żaden z nas już nawet o ten kontakt nie zabiega. Powstała RMteka, która wraz z Tsukuru Archive stanowi drugi biegun sceny i generalnie to nie chcemy mieć nic wspólnego z Twierdzą…
DEM: O matko, nie wiedziałem, że dramy się nadal dzieją! Fascynujące!
Stanior: Oj dzieją się, dzieją! Wydaję mi się, że nadaje to scenie kolorytu. Teraz to już niestety nie zabawa w dorosłość, a wręcz przeciwnie – próba zawrócenia czasu i powrót do tych szalonych młodzieńczych lat. Czujesz się staro DEM?
DEM: Pewnie. Chyba będę się czuł staro każdego dnia odkąd skończyłem trzydziestkę. Ale to nie jest jakieś złe „staro”. Wydaje mi się, że czuję się nawet bardziej częścią świata niż dawniej. Jeszcze mnie wiek w tyle nie zostawił i też nie planuję mu na to pozwalać.
Stanior: Gdybym tak do Ciebie przyszedł i powiedział „Stary, czy masz czas, potrzebujemy Cię na scenie”, to odpowiedziałbyś mi…
DEM: „Sorry, man, nie mam żadnego czasu do zaoferowania. Robię animacje, komiksy, lajwy, ścinki z lajwów, recenzje filmowe, Kinowy Ekspres i prowadzę wydawnictwo. Zbyt jestem przytłoczony robotą aktualnie :).”
Stanior: Czy scena wpłynęła jakoś na twoją twórczość?
DEM: No, na pewno. Pisałem na forum opowiadanka o ludziach ze sceny, więc wpłynęła bardzo bezpośrednio. I nauczyłem się, że umiem być zabawny w internecie, co pewnie mnie ośmieliło trochę do zamieszczania moich komiksów w sieci.
Stanior: Komiks w klimacie sceny RPG Makera – czemu nigdy nie powstał?
DEM: Kiedy coś jest śmieszne w jakiejś społeczności, to często tylko tam, a wszyscy z zewnątrz się tylko dziwnie patrzą. Ale nie wykluczam, że kiedyś wykorzystam swoją wiedzę z RPGM jako inspirację do stworzenia czegoś własnego, jakiejś fikcyjnej społeczności kłócącej się na forach i dzielącej na forumowe frakcje. Tylko wydaje mi się, że to już nie jest takie charakterystyczne wyłącznie dla RPGM. Dramy są wszędzie, co nie?
Stanior: A pamiętasz takie narzędzie jak MakerFajts?
DEM: Chyba nie… brzmi znajomo, ale nic poza tym… (a po chwili zastanowienia) Hahaha! WIEM! TO BYŁ CZYTNIK OPOWIADAŃ! Plik .exe z okienkiem tekstowym i po lewej chyba się wybierało rozdziały moich scenowych opowiadań. Stworzyliśmy to z Galcią!
Stanior: Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Czego chciałbyś życzyć makerowcom?
DEM: Hohoho, dołączonego zawsze do ściągniętych gier customowego RTP, obudzenia się nagle 25 grudnia z pełną znajomością Ruby i przede wszystkim ukończenia Waszych projektów. Kiedykolwiek. To zawsze było najtrudniejsze. Wesołych Świąt Makerowcy!
Stanior: Wesołych Świąt, DEM!
Rozmawiał Stanior
Przyznam, że to był wywiad, na który czekałam najbardziej. Twórczość Dema znam z czasów, gdy jeszcze wydawał komiksy w chudszej wersji, które skrupulatnie kupowałam na Pyrkonach (do szczęścia brakuje mi kupna jego najnowszych publikacji).
Pamiętam, jakim szokiem był dla mnie odkrycie, że tworzył w RPG Makerze. Cieszę się, że mógł powiedzieć, jakie to było dla niego doświadczenie i motywacje w młodości, zwłaszcza znając jego część autobiograficzną z Duże Ilości Naraz Psów.
Dem, Tobie również życzę Wesołych Świąt i kontynuowania projektów!
DEM zawsze reprezentował sobą wysoki poziom zarówno pod względem humoru jak i koleżeństwa. Była to postać bardzo pozytywna, mocno rozpoznawalna na polskiej Scenie RPG Makera już w 2003 roku. Jeśli miałbym wymienić kilku makerowców, których szczególnie lubiłem, na pewno byłby w czołówce 🙂 cieszą się że mogłem go poznać i współpracować przy wielu inicjatywach.
I pomyśleć, że minąły ponad 2 lata od tego najpopularniejszego wywiadu na RMtece
Dajcie znać czy chcielibyście jeszcze dowiedzieć się czegoś od DEMa – mogę zrobić dogrywkę
Mógłbyś go spytać czy bardziej lubi wolmo, czy szypko.