Stanior Retro Show – Wywiad z Dante

W tym roku polska scena RPG Makera kończy 20 lat. Mało pozostało scenowiczów, którzy aktywnie uczestniczyli w tworzeniu fundamentów naszej społeczności. Stopniowo, małymi kroczkami, udaje się jednak dotrzeć do osób, które lat 2002 i 2003 nie pamiętają wyłącznie z opowiadań.

Dziś przedstawiam Wam wywiad z jednym z redaktorów pierwszej, legendarnej redakcji Twierdzy. Diamond Goku został nawet 26 października 2002 roku członkiem Wielkiej Rady. 13 lutego 2003 roku zmienił swoją ksywę na Dante, a już 24 lutego opuścił redakcję i biernie przyglądał się wydarzeniom na polskiej scenie.

Stanior: Byłeś członkiem pierwszej, legendarnej redakcji Twierdzy RPG Makera. Pamiętasz coś z tego okresu?

Dante: Tak myślałem, i myślałem, i w sumie nie wymyśliłem za dużo – nie mam wiele do napisania. Pamiętam przez mgłę, że chciałem zrobić swoją grę o Dragon Ballu (Dragon Ball: Alternative), że nabiłem 900 PLN rachunku za Internet przez modem i miałem potem karę na Internet i w sumie niewiele ponad to. Pamiętam, że byli ludzie – m.in. Ciebie, Reptile’a, Simoona, Dema – ale też w sumie jakoś dużo z tego nie pamiętam.

Myślę, że jest w tym bardziej coś takiego, hmm, symbolicznego. Nie wiem jak to nazwać. RPG Maker i ten okres na pewno był jednym ze szczególnych i jednym z pierwszych fragmentów mojego przebudzenia twórczego, choć w RPG Makerze właściwie nic nie stworzyłem. Wtedy za bardzo brakowało mi pilności i konsekwencji w kończeniu projektów.

Na pewno stymulowało mnie to kreatywnie i pobudzało do tworzenia, a przynajmniej: myślenia o tworzeniu. Dotychczas dużo rysowałem, trochę pisałem, potem to i tak znów zdominowało moje pasje, ale w RPG Makerze było fajne to, że efekty można było widzieć bardzo szybko i one od razu wyglądały jak gry, w które wtedy lubiłem grać (głównie emulowany Final Fantasy V i Pokemony).

Ale podejrzewam – i tak też wydaję mi się, że pamiętam – że wtedy po prostu w tym najważniejsza była dla mnie przynależność do społeczności. Miałem pewnie ze 10-13 lat i zaczynałem szukać swojego miejsca na świecie, czując się jak dziwak, odkrywając depresję, mając problemy w domu, i tak dalej, a do tego żyjąc mocno nerdowskimi sprawami, komiksowymi historiami i grami, które wtedy z każdą kolejną premierą robiły ogromne wrażenie i porywały mnie. O grach mogłem sobie pogadać z kumplami w szkole, ale po głębsze echo nerdostwa musiałem udać się do Internetu…

…Głębsze echo nerdostwa…

…Co to za zdanie…

Powinieneś to Stanior zostawić w tekście, razem z moim zaskoczeniem co to jest.

Stanior: Chcesz powiedzieć, że dzięki polskiej scenie RPG Makera odnalazłeś prawdziwego siebie?

Dante: Nie wiem czy dzięki niej, ale na pewno była jakimś ważnym elementem tego poszukiwania. Co prawda nie przetrwały prawie żadne moje znajomości z tego okresu, a już na pewno nie w jakiejś głębszej formie, więc mam wrażenie, że ostatecznie scena RPG Makera była raczej dla mnie taką „wakacyjną przygodą” (choć oczywiście trwała dłużej).

Stanior: Zdarza Ci się wspominać tamten czas? Czy raczej należy to do tak zamierzchłej przeszłości, że gdyby nie moja osoba to nigdy byś o Scenie już nie myślał?

Dante: Wydaję mi się, że rzadko. Oczywiście, czasem mam tę myśl, że coś tam działałem, ale ja też ostatecznie nie miałem dużego wpływu na tę scenę i, co za tym idzie, nie robiłem jakoś dużo, żeby nawet sobie samemu zapaść w pamięć w tym kontekście. Mam pewne wspomnienia, ale mało takich intensywnych – nawet jakichś kłótni czy sporów szczególnie nie pamiętam (miałem chyba jakąś z gościem o pseudonimie Dragon Emperor, ale jaką? Pewnie jakąś bardzo ważną, bo jak się kłócił Diamond Goku z Dragon Emperorem to to musiała być poważna sprawa. :P)

Stanior: Konflikty były istotnym elementem polskiej sceny RPG Makera w okresie jej złotej ery, czyli lat 2002-2004. Twoim zdaniem konflikty są potrzebne w takich twórczych społecznościach? Czy to jednak oznaka tego, jak bardzo byliśmy wszyscy niedojrzali?

Dante: Nie ma ludzi bez konfliktów. Szczególnie w twórczych społecznościach, gdzie ego jest tym bardziej duże i niezaspokojone. No i plus – tak, byliśmy wszyscy młodzi, niedojrzali, hormony buzowały, a i fakt, że pewnie większość z nas – sądzę po sobie, ale myślę, że się nie pomylę szczególnie generalizując – w normalnym życiu była gdzieś na uboczu, ałtsajderami, czasem lubianymi, czasem nie, co też budowało frustrację i sprawiało, że łatwo było o napięcia.

Stanior: Co robisz teraz i czy gry stały się twoim powołaniem? Czy może są jednak inne inspiracje, które wpływają na Twoją twórczość?

Dante: Teraz jestem aktorem i filmowcem – reżyserem, scenarzystą, montażystą. Piszę też wiersze, opowiadania, w wolnym czasie pracuję nad książką. Gry wciąż mnie interesują i może nawet kiedyś podjąłbym się próby realizacji jakiejś, ale jednak ciągnie mnie szczególnie do historii, które są pod moją kontrolą, opowiedziane tak, jak chcę. Interaktywność gier i fakt, że gracz jest w pewien sposób współtwórcą opowieści jest ciekawy, ale nie jara mnie aż tak bardzo.

Stanior: Możesz opowiedzieć więcej o swej twórczości?

Dante: Mam swój kanał na jutubie, Polecjanki, gdzie stworzyłem masę absurdalnych skeczy. W założeniu miały być one bardziej filmowe – była to trochę dla mnie moja szkoła filmowa. Gram też główną rolę w serialu telewizyjnym Agenci: biuro detektywistyczne, co było zabawnym doświadczeniem. A ostatnio wyszedł making of Listów do M, który wymyślałem i reżyserowałem. Poleciał w telewizji, a teraz jest na kanale jutubowym TVN. Rzecz z której jestem bardzo dumny, bo jest dość nietypowym materiałem zza kulis, bardzo w moim stylu, z moim humorem i widzę, że obejrzenie go sprawia przyjemność nawet ludziom, których w ogóle nie obchodzą Listy do M.

Stanior: Tworzyłeś jakąś grę będąc uczestnikiem Sceny ? Może pamiętasz zarys fabuły?

Dante: Były dwie gry, które tworzyłem, czy też chciałem tworzyć, bo chyba w żadnej nic wielkiego nie powstało. Pierwszą była oczywiście gra o Dragon Ballu, którą nazywałem Dragon Ball: Alternative i miała opowiadać historię Goku po tym jak decyduje się jednak dołączyć do Frizera, gdy ten mu to proponuje. Nie wiem jak dużo pomysłu na to miałem, ale raczej niewiele, a przynajmniej nic nie pamiętam – może tym lepiej.

Druga to było coś o człowieku, który był jakimś zbiegłym demonem, czy opętańcem. Motyw, który gdzieś tam się przewija w mojej niezrealizowanej twórczości aż do dziś. I choć było ewidentnie inspirowane Devil May Cry, trochę Spawnem i The Darkness, i pewnie jeszcze czymś, to działo się to we w miarę klasycznym świecie fantasy, choć pewnie odrobinę wiedźminowskim w założeniu, bardziej szarym. Wiem, że do tej gry chciałem zrobić element skradania, żeby można było albo zrobić rozwałkę, albo podchodzić do tego bardziej skradankowo. (Nawet zrobiłem skrypt na stronę o tym, jak zrobić skradanie się w RPG Makerze – nie było to nic szczególnego, a potem ktoś nawet zrobił lepszą wersję mojego pomysłu. 😉 I to w sumie tyle, co pamiętam z tej gry. Wiem też, ze zacząłem pisać opowiadanie będące częścią niej, ale też chyba nigdy go nie skończyłem.

Stanior: Grywasz w gry stworzone w RPG Makerze?

Dante: Nie, w ogóle.

W sumie nawet wtedy nie grałem w nie dużo. Było pewnie raptem parę gier, w które grałem, a nie wiem czy jakąkolwiek przeszedłem.

Stanior: A grywasz w ogóle? Masz jakieś ulubione tytuły z innych platform?

Dante: Pewnie. Jestem dość stały w uczuciach – moje serce zajmuje Fallout New Vegas (1 i 2 również, ale szczególnie FNV), seria Gothic, Jagged Alliance 2, seria Hitman, wracam jeszcze wciąż do Vampire the Masquerade: Bloodlines – to w sumie najważniejsze tytuły w moim życiu, bez zmian. Rzadziej coś z nowości, choć swego czasu poświęciłem dużo Rainbow Six Siege.

Stanior: Pamiętasz swoje dwie scenowe ksywy?

Dante: Diamond Goku, potem Dante.

Stanior: Skąd się wzięły?

Dante: Nie pamiętam, ale podejrzewam, że dlatego że pierwsza była dość kiczowata.

Stanior: My poznaliśmy się jak już miałeś ksywę Dante. Pamiętasz jakieś nasze wspólne interakcje?

Dante: Nie bardzo. Ale chyba graliśmy razem w RPG?

Stanior: Pamiętasz kto był mistrzem gry?

Dante: SimooN?

Stanior: Zawsze myślałem, że DEM…

Dante: SimooN prowadził na bank, bo pamiętam jak Dem wygłupiał się jak nie było jego sceny i zmieniał ksywki. Był taki motyw, że my byliśmy w innej scenie, coś tam odesłaliśmy, a SimooN mówi coś takiego:

„Dobra, przejdźmy dalej, bo Dem się nudzi.”

A Dem w tym czasie zmienił ksywkę i wyświetliło się:

TrójpalczastaŁapaZCiasta: „Nieee, ja się nie nudzę.”

Więc jestem prawie pewny, że tak było. Mieliśmy nawet nasze małe, zamknięte forum na które wchodziło się klikając na obrazek z książkowego Władcy Pierścieni.

Stanior: Czyli jednak pamiętasz trochę szczegółów z tych szalonych, młodzieńczych lat. Zaglądasz jeszcze na jakieś strony związane z RPG Makerem ?

Dante: Nie bardzo. Chyba jak do mnie napisałeś, to zajrzałem. Ale nawet z naszej rozmowy wyłania się dość jasny obraz, ze kreatywnie zacząłem realizować się gdzie indziej (nawet już wtedy, bo pisałem i chciałem robić komiksy), a jedyne większe emocje budziły we mnie znajomości, które też ostatecznie nie były tak silne. Wiec w sumie jak ktoś gdzieś wspomni o mejkerze to może zguglam, zobaczę czy coś jest, jaki postęp w programie, czy można już dwoma kliknięciami zrobić Final Fantasy VII lub VIII i tyle.

Stanior: Czy twoim zdaniem społeczność skupiona wokół RPG Makera ma szansę przetrwać kolejne 20 lat?

Dante: Trudno powiedzieć. Nie wiem jak rozwinęły się możliwości tworzenia gier, ale pewnie dopóki będą ludzie, którzy chcą tworzyć gry – szczególnie młodzi – dopóty będzie miejsce dla społeczności RPG Makera.

Stanior: Zbliżają się święta. Czego chciałbyś życzyć scenowiczom?

Dante: Dalszego zapału do tworzenia, czasu na to, solidności i sumienności. Ta ostatnia jest chyba najtrudniejsza. Bo pozostałe życzenia – w stylu spokoju ducha, zdrowia, i tak dalej, zostawiam waszym bliskim i znajomym, żeby wam życzyli.

rozmawiał Stanior

Dante to Janek Steifer. Prowadzi swój kanał na YT Polecjanki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.