Platinum Moon Sarge’a jest jedną z tych gier, które, choć nie zapowiadały się jakoś wielce atrakcyjnie, były dość niecierpliwie oczekiwane. Być może to właśnie przez ów brak „wielkiej atrakcyjności” – zwiększający prawdopodobieństwo, że gra po pierwsze w ogóle się ukaże, po drugie zaś, że zostanie ukończona. Niedoczekanie społeczności. Projekt został porzucony, jednak by zaspokoić żądzę krwi scenowego ludu, autor zdecydował się odrobinę podszlifować porzucony projekt i wydać go w postaci dema. Plus jeden do i tak ogromnej przewagi w meczu Dema vs. Pełne Wersje.
Dość jednak dywagacji. Gra po uruchomieniu wita nas prostym w swym wykonaniu intrem – kilka mniej lub bardziej zapełnionych życiem mapek, pełniących funkcję tła pod trzy wprowadzające nas w sytuację polityczną gry plansze z napisami. Przy ostatniej pojawiają się problemy z rozczytaniem białego tekstu z jasnego tła mapy, może i nic wielkiego, ale kłuje wyraźnym brakiem dbałości. Po chwili naszego bohatera budzi jego kumpel, informując, iż ma udać się do Generała. Pan Kupki Kamieni i Okolic każe naszym niedojdom zająć się sprawą grupy ludzi, którzy podobno sieją nieprawdziwe plotki na temat akademii wojowników, do której to nasi herosi należą. Odrobina grosza na drogę i wioo, z Panem Bogiem.
Gra z początku jest… no, dosyć nieciekawa i tyle. Canadia (nasza akademia; niegdyś zapewne kolonia Kanady), jak na mój gust, jest miejscem totalnie bezpłciowym. Niby w okolicy szwenda się trochę rekrutów i kadetów, nie czuć jednak atmosfery przebywania w jednej z najlepszych szkół wojaczki w świecie. Porzucamy więc ciepłe mury i udajemy się przez las do pobliskiej jaskini, gdzie mamy znaleźć naszych plotkarzy. Las jest odrobinę pustawy – w sumie fakt, czego niby miałbym się spodziewać w lesie, fabryki piłeczek do ping ponga? – ale za to całkiem ciekawie skonstruowany. Zamiast klasycznej ściany z drzew, mamy pełno drzewek rozsianych po okolicy, między którymi da się swobodnie przejść. Po krótkim czasie docieramy do jaskini. Obszernej, czy raczej rozbudowanej, gdyż wielkich przestrzeni w środku raczej nie ma, za to tunele są długie. A nawet bardzo długie.
Chyba najbardziej charakterystyczną cechą owej jaskini są przerażająco częste walki losowe – zdarza się, że kolejna walka następuje po trzech (wtf!?) krokach od poprzedniej, co jest grubą przesadą. Oj tam, narzekasz, expa i kasy sobie natłuczesz. Z jednej strony prawda, z drugiej mikstury drogie są i szybko się kończą, zaś by móc odpocząć, wrócić trzeba do miasta. Po dłuższej chwili nawet anielska cierpliwość się kończy, gdyż kroczymy po, jak już powiedziałem, wielkiej jaskini szukając celu, czy raczej toczymy walkę za walką, przerywane zrobieniem kilku kroków.
Wyjście z jaskini okazuje się jednak punktem zwrotnym w grze. Fabuła w końcu przechodzi do rzeczy – zawiązuje się intryga, której tropem podążać będziemy przez resztę rozgrywki. Wybieramy się w nowe, ładniej zbudowane tereny, gdzie, pomimo ostrzegawczej tabliczki „Jeśli chcesz przeżyć – zawróć” potworów jest już mniej i da się w spokoju po mapie pochodzić. Tok wydarzeń będzie, co prawda, kazał nam trochę się powałęsać z jednego miejsca w drugie i z powrotem, jednak otoczka fabularna i sposób radzenia sobie naszych bohaterów z problemami doskonale nam to zrekompensują.
Platinum Moon jest grą trudną do opisania czy jednoznacznego sklasyfikowania. To bez wątpienia projekt wart uwagi, choć mam wrażenie, że w pełni docenią go tylko starzy wyjadacze. Po pierwsze dlatego, iż, jak pisałem, jest to gra prosta – bez żadnych C-cośtam-S, po prostu gra wykonana w RPG Makerze i tyle. Po drugie zaś – jakość gry zmienia się wraz z rozwojem fabuły, im dalej, tym lepiej i gra się przyjemniej. Początki – zwłaszcza sławetna już jaskinia – potrafią jednak mocno zniechęcić. Jest to propozycja raczej dla koneserów, którzy chcą po prostu zagrać w całkiem dobrą grę w starym stylu. Spójrzcie zresztą na długość tej recenzji – tu wręcz nie ma o czym pisać. Albo się kocha gry rpgmakerowe, i tym samym lubi się Platinum Moon, albo można sobie pobranie dzieła Sarge’a darować.
Suve
Autor gry: Sarge
Wersja RM: 2000
Gatunek: RPG
Status: Demo
Rok wydania: 2009
Download: Tsukuru Archive
Tekst pierwotnie ukazał się w 9 numerze Tokei.
Klasyczny projekt dla miłośników staroci, którzy docenią to, co na scenie makerowej działo się w okresie największego boomu na RPG Makery 2000 i 2003 (choć gra wyszła trochę później).