Hello Charlotte Delirium

Po udanym debiucie drugiego epizodu „przygód” Charlotte w gronie komercyjnych gier stworzonych w RPG Makerze, trzecią grą z serii okazała się nie odpowiednio numerowana, nowa odsłona, a bardziej kameralna odnoga historii, będąca (według autora) próbą poznania różnych funkcji RPG Makera VX Ace. Efektem było powstanie Hello Charlotte Delirium – krótkiej i darmowej (podobnie jak nieszczęsny pierwszy epizod) gry będącej czymś w rodzaju niekanonicznej „przystawki” przed kolejną główną produkcją z tego uniwersum. I jeżeli poprzednie epizody potrafiły być bardzo nierówne w kwestii wykonania – ten mały spin-off zdaje się być momentem, w którym do serii wprowadzona została jakość, na którą zasługiwała od samego początku.

W Delirium, ponownie wcielamy się w Lalka-… Nie, nie tym razem. W Hello Charlotte Delirium – prawdopodobnie na skutek zakończenia epizodu 2 – Lalkarze nie istnieją w świecie przedstawionym w tej części. Tym razem zdajemy się kierować samą Charlotte, co nie oznacza braku ciągłego burzenia czwartej ściany. Poza pominięciem istnienia Lalkarzy świat, w którym żyje dziewczynka, znacznie różni się od tego, który mogliśmy poznać w poprzednich częściach serii. Jest on jeszcze bardziej mroczny i nihilistyczny niż przedstawiany był wcześniej, a znane nam postacie (w tym główną bohaterkę) można określić mianem okrutnych socjopatów (cóż, przynajmniej w większym stopniu niż byli wcześniej).

Jest to, z pewnością, interesujący sposób przedstawienia świata, który mieliśmy okazję już poznać, jednakże ciężko oprzeć się wrażeniu, że autor zdrowo przesadził z tą całą „mrocznością”. Efektem ubocznym jest karykaturalnie „edgy” gra, którą ciężko wziąć na poważnie – uniwersum Hello Charlotte z pewnością było lepiej zbudowane i stonowane we wcześniejszych epizodach, a przez to – bardziej interesujące. Według autora była to próba stworzenia części serii będącej czymś w rodzaju „czarnej komedii”, jednak humor w tych grach nigdy do mnie nie przemawiał i ta pozycja nie zmieniła trendu w tej kwestii.

W przypadku samej historii – tę ponownie można określić mianem „Charlotte robi to na co ma ochotę w tym momencie/jest kierowana do zrobienia”, co wydaje się być chorobą na którą seria wciąż cierpi do tej pory, jednakże bez zaczepienia fabularnego z Epizodu 2. Podobnie jak w pierwszym epizodzie tej serii, bohaterka błąka się przez znaczną większość czasu bez celu, a główny nacisk położony jest na przedstawienie świata. Tym razem jednakże muszę przyznać, że w odróżnieniu od Epizodu 1, to działa. Po zaznajomieniu się z uniwersum Hello Charlotte w poprzednich grach, wystarczyła mi już jedynie chęć zobaczenia jak bardzo zmienił się świat przedstawiony i jego wpływ na główną bohaterkę. Z pewnością pomaga w tym pędząca na złamanie karku fabuła – gra jest krótka, trwa jedynie ok. 30 minut, a wypakowana jest zawartością i wartko biegnącą akcją (cóż, na ile to możliwe w RM-owych przygodówkach) – z pewnością nie czuć tu było podejrzeń o marnowanie czasu przez grę, tak częstych w Epizodzie 1 i rzadziej w Epizodzie 2. Trzeba jednak pamiętać, że jest to, w większości, efekt wcześniejszego obcowania z tą serią. Dla kogoś, kto wcześniej nie miał z nią do czynienia, przedstawiona historia z pewnością będzie praktycznie jednym, wielkim nic. Z drugiej strony, jest to (chronologicznie, według wydania) trzecia część sagi, więc taka osoba mogłaby winić tylko siebie za podejście do niej bez znajomości wcześniejszych gier.

Rozgrywka nigdy nie była mocną częścią gier z cyklu Hello Charlotte i Delirium nie stara się za bardzo zmienić tego trendu. Wciąż poruszamy się tytułową dziewczynką, eksplorujemy liniowe lokacje i dokonujemy interakcji z napotkanymi postaciami/przedmiotami. Jeżeli chodzi o zagadki, to te zostały znacznie ograniczone, jeszcze bardziej niż w Epizodzie 2. Jedyną ich pozostałością są momenty, w których musimy znaleźć przedmiot i użyć go do interakcji z innym. Uproszczona rozgrywka nie jest jednak wadą – wraz ze wspomnianym wcześniej wartkim tempem historii, elementy te tworzą produkcję, którą przechodzi się bardzo sprawnie i przyjemnie. W odróżnieniu od poprzednich części serii, które momentami potrafiły się nieprzyjemnie ciągnąć.

Jedyną poważną skazą w rozgrywce omawianej dziś gry są elementy zręcznościowe – zmora większości makerówek, horrorów w szczególności. Tutaj występują w formie kliszowych sekwencji ucieczkowych, gdzie porażka kończy się śmiercią głównej bohaterki. Ich wykonanie jest takie, jakiego można się spodziewać (czyt. nie najlepsze), a dodatkowo – potrafią nieźle zajść za skórę przez wysoki poziom trudności, wymagający precyzji w poruszaniu się postacią i dokładnego wyczucia czasu. Sekwencje te są, na szczęście, dość rzadkie, ale pozostaje po nich duży niesmak, ciągnący się przez całą grę.

Oprawa audiowizualna zawsze była, według mnie, najbardziej mocną stroną serii Hello Charlotte i tym razem została ona usprawniona w jeszcze wyższym stopniu niż epizod drugi. Skok jakościowy widoczny jest praktycznie od razu, po naciśnięciu przycisku rozpoczęcia gry – portrety postaci są duże i zdają się być bardziej szczegółowe niż wcześniej, mapy (pomimo swojego liniowego projektu) są pięknie zrobione i szczegółowe, a okienka dialogowe są stylowo zmodyfikowane. Smaczku dodaje pseudo wokalizacja tekstu poprzez brzęczyk oraz próbki głosu (np. śmiech głównej bohaterki). Atmosfera gry utrzymywana jest przez ścieżkę dźwiękową – w większości składającą się z utworów pochodzących z darmowych bibliotek, ale też stworzonych przez autora na potrzeby gry. Muszę przyznać, że chociaż nigdy nie ujęła mnie muzyka z tej serii, to parę utworów w tej części wpadło mi w ucho i zostało w mózgu na dłużej, w szczególności te oryginalne.

Z pewnością jest to najlepiej wyglądająca i brzmiąca część serii do tej pory, zachowująca przy tym swój charakterystyczny styl, który zawsze był jej atutem. Sprawia to, że można naprawdę łatwo wybaczyć tej grze prostą rozgrywkę i okazjonalne momenty frustracji.

Hello Charlotte Delirium jest grą, którą z pewnością można polecić wszystkim miłośnikom poprzednich części cyklu. Produkcja jest krótka, darmowa i wygląda świetnie. Sposób przedstawienia i sama historia nie spodoba się wszystkim, ale to nic nowego w tej serii. Produkcja, do zrozumienia wymaga znajomości poprzednich części, a ci, którzy ten wymóg spełniają, z pewnością będą dobrze się przy niej bawić. Ja na pewno po zagraniu w Delirium nabrałem jeszcze większej chęci do wypróbowania ostatniego, trzeciego epizodu serii. I jak epizod drugi ocieplił moje nastawienie do gier tego cyklu, ten – wydawałoby się, będący jedynie zapchajdziurą – spinoff usunął resztki mojego cynicyzmu. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że trzecia część Hello Charlotte sprosta oczekiwaniom, utrzyma wzrost jakości przyniesiony z epizodem drugim oraz Delirium i zakończy serię w satysfakcjonujący sposób, na który zasługuje.

Karrmel21

Autor gry: etherane
Wersja RM: VX Ace
Gatunek: Przygodówka, horror
Status: Pełna wersja
Rok wydania: 2017
Download: itch.io

Jeden komentarz do “Hello Charlotte Delirium

  1. Cieszę się, że dalej ogrywasz tę serię!
    Kolejna recenzja z cyklu zmotywowały mnie do tego, by w 2022 dać drugą szansę tej serii – zwłaszcza, gdy dałeś znać, że w przeciwieństwie do EP1-2, w spin-offie pacing gry zaczął się rozwijać. Pozostaje liczyc na to, by ostatnia część trylogii elegancko zamknęła historię tytułowej Charlotte. <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.