W okolicach 2003 roku marzeniem sporej części makerowych twórców było zrobić grę, która nawiązywałaby w jakiś sposób do absolutnego klasyka jRPG – Chrono Triggera. Pojawiło się zresztą kilka rmowych dzieł osadzonych w świecie Crono i spółki. Częściej jednak niż kontynuacje lub prequele pojawiały się gry autorskie, nawiązujące jedynie do CT na poziomie mechanik/konstrukcji świata. Takie też wrażenie towarzyszyło mi podczas ogrywania jednej z najlepszych gier wykonanych w RPG Makerze, jakie widziałem – Everlasting Journey autorstwa PepsiOtaku.
Produkcja opowiada historię Sparrowa, który jest prostym chłopakiem pracującym w firmie sprzątającej. Nie wiedzie mu się zbyt dobrze, w związku z czym spotkanie z tajemniczą nieznajomą traktuje jako możliwość zmiany swego życia. Szybko wplątuje się w masę niesamowitych wydarzeń, nie wyłączając ratowania świata i rewolucji obalającej monarchię, a także spotyka sporą liczbę interesujących towarzyszy. Fabuła utrzymana jest przez większość czasu w lekkiej, czasami prześmiewczej stylistyce, dzięki czemu lektura dialogów to prawdziwa przyjemność. No i absolutnie brak tutaj dłużyzn – akcja wciąż gna do przodu, grind nie jest potrzebny, a 10 godzin może nie wystarczyć na przejście tego dema.
Everlasting Journey nawiązuje do Chrono Triggera nie tylko w płynnym kreowaniu atmosfery od wiejskiej sielanki do zagrożenia świata. Każda z postaci posiada własny element i dostosowane do niego zaklęcia (ogień, woda itd.) oraz wyjątkowy tylko dla siebie rodzaj broni. Razem ze znakomicie zbalansowaną walką sprawia to, że (mimo zastosowania losowych potyczek) zmagania z potworami wymagają czegoś więcej niż naparzania klawisza ataku, a jednocześnie nie nudzą. Gra jest pełna mechanicznych smaczków – od zmodyfikowanych podstawowych systemów (menu, zapis), przez Mode 7 na mapie świata, aż po system upojenia alkoholowego czy miniaturową ikonkę symbolizującą gracza, gdy jego postać znika pod warstwą liści lub przechodzi przez ukryte przejście.
Mapy oparto przede wszystkim na tilesetach REFMAP, a charsety to RTP i jego edity oraz masa postaci od Mac & Blue lub bohaterów rysowanych w tym stylu. Everlasting Journey osiągnęło to, do czego powinni dążyć wszyscy twórcy w RPG Makerze – spójną stylistykę. Twarze postaci, przeciwnicy i tła walki, panoramy i menusy – wszystko tutaj współgra i nie stwarza wrażenia, że coś zostało wrzucone na siłę. Także udźwiękowienie zasługuje na pochwałę – utwory zostały dobrane z wyjątkową dbałością o zachowanie specyficznego klimatu produkcji, a najróżniejsze dźwięki otoczenia nadają grze autentycznego życia.
Z uwagi na swój rozmach, przepełnienie treścią i znakomitą, wielowątkową fabułę, Everlasting Journey z miejsca stało się jedną z moich ulubionych gier wykonanych w RPG Makerze. Przez 14 lat produkcji dema autor osiągnął naprawdę wiele. Dosyć duże nagromadzenie losowych walk to w zasadzie jedyna wada tego tytułu. Jeśli zastanawiacie się, co nowego słychać na zagranicznej scenie RM, to jest najlepsza odpowiedź!
Michał „Michu” Wysocki
Autor gry: PepsiOtaku
Wersja RM: 2003
Gatunek: RPG
Status: Demo
Rok wydania: 2021
Download: RMN
Przynajmniej dla mnie, w miejscach recenzja miała zbyt sporo mocno technicznej i insiderskiej gatki (nie każdy musi wiedzieć na przykład, czym jest REFMAP), ale oprócz tego małego mankamentu czytało się przyjemnie. Nie wiem, czy to jest tytuł dla mnie, ale zapowiada się kozacko 🙂
Dzięki Michu za recenzję! Ilekroć widziałam tytuł na RM.net, choć skuszona estetyką wykonania, odbijałam się od niego przez obawę, że humor będzie zbyt dominującą częścią rozgrywki. Niemniej fakt, że fabuła nieprzerwanie gna do przodu, zachęca do spróbowania sił w Everlasting Journey. Do tego losowe walki, mój ulubieniec w grach w stylistyce jRPG… <3