Destroyers Hooligans

Charlie Vermin to twórca, który swoje produkcje wypuszczał w czasie, gdy nie byłem specjalnie aktywny na scenie. Nie mogłem zatem na bieżąco śledzić jego dzieł, a sporadyczne rzuty okiem na screeny raczej mnie odrzucały. Specyficzna grafika i niecodzienny styl nie zachęcały do ściągnięcia tych produkcji. Postanowiłem jednak dać Charliemu szansę i przejrzeć kilka jego dzieł. Na pierwszy ogień poszła szalona zręcznościowa gra akcji Destroyers Hooligans.

Produkcja nie posiada w zasadzie żadnej fabuły. Kierujemy losami chuligana, którego celem jest niszczenie wszystkiego, co napotka na swojej drodze. Na początku wybieramy nazwę klubu, ale nie ma ona jakiegokolwiek znaczenia dla rozgrywki. Oprócz użycia słowa „kibic” gra w ogóle nie nawiązuje do motywu gier zespołowych, kibicowania czy innych tematów z nimi związanych. To była pierwsza sugestia tego, że twórca nie traktuje odbiorcy swojego projektu uczciwie. A później było już tylko gorzej.

DH to w zasadzie taki odwrócony Pac-Man, w którym to my musimy dotknąć wszystkiego co rusza się na ekranie. Jest to też jedyny sposób „destrukcji” w grze. Możemy wybrać jeden z dwóch trybów rozgrywki i kilka poziomów trudności. Plansze przechodzimy na czas, którego ilość definiowana jest przez wcześniej wybraną trudność. Oprócz leveli standardowych naliczyłem także dwie walki z bossem, przy czym ostatniej nie udało mi się przejść – zasady zachowania przeciwników nigdy nie zostały wyjaśnione, a ja mimo najszczerszych chęci nie jestem w stanie ich pojąć.

Przez całą grę miałem wrażenie, że Charlie świadomie chce być wobec mnie jak najbardziej chamski. Przykład – czasami drzwi są wyjściem z planszy, a czasami nie, co przy upływających sekundach ma kolosalne znaczenie. Przeciwnicy potrafią wyskakiwać znikąd, odskakiwać i poruszać się absolutnie nielogicznie. Czasami bez wyraźnego powodu zmieniają swoje grafiki na zupełnie inne postacie. Pojawiają się także irracjonalne problemy z blokowaniem. Po wyświetleniu napisu Game Over gra niby daje nam możliwość kontynuacji, ale po jej wybraniu nic się nie dzieje. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że jest to celowy zabieg autora. W zasadzie jedynym plusem, choć wcale nie takim małym, jest dynamika rozgrywki. Mimo mojej całej niechęci do tej produkcji, grałem bowiem dalej.

O ile grafika to w zasadzie RTP wymieszane z dodatkowymi charsetami, na szczególną uwagę zasługuje oprawa muzyczna. Charlie Vermin wykorzystał masę okołorockowych utworów z różnymi modyfikacjami tempa i tonacji. Zabieg, którego spodziewalibyśmy się raczej po pierwszym projekcie zajaranego programem dzieciaka, a nie człowieku, który wydał kilka przemyślanych produkcji.

Destroyers Hooligans na swój perfidny sposób przyciąga do ekranu, ale jednocześnie pozostawia po sobie trudny do zmycia niesmak. Choć to zapewne świadome zabiegi twórcy, szczerze nie trawię traktowania gracza z mentalnego buta. Dlatego odradzam ogrywanie tego tytułu z innych powodów niż masochistyczne.

Michał „Michu” Wysocki

Autor gry: Charlie Vermin
Wersja RM: 2003
Gatunek: Zręcznościowa, akcji
Status: Pełna wersja
Rok wydania: 2016
Download: Gdrive

3 thoughts on “Destroyers Hooligans

  1. Nie wiem, w jaki sposób napatoczyłeś się na tą grę, jednocześnie kompletnie mijając się z faktem, że jest to dosyć dosłownie jeden z „pierwszych projektów zajaranego programem dzieciaka”. Z tego pamiętam to opublikowałem to jedynie na forum gospody, gdzie zaznaczyłem że zrobiłem ją w wieku 11 lat. A opublikowałem po tylu latach… bo jak sam zauważyłeś, pomimo całej tej toporności i niedopracowania coś w tej grze jednak jest.

    Tak czy inaczej, dzięki za recenzję. Zrobiłeś mi dużą niespodziankę, to na bank.

    1. Produkcję ściągnąłem właśnie z Gospody. Podtrzymuję swoje zarzuty, bo grę już opublikowałeś (popraw mnie, jeśli się mylę) jako rozpoznawalny twórca. Zresztą, Twoje kolejne projekty są dużo ciekawsze i pewnie nie raz jeszcze będą na RMtece recenzowane. Szczerze trzymam też kciuki, że jeszcze coś wydasz 😉

      1. Postaram się nie zawieść! ^^ Może kiedyś uda mi się wydać grę trochę większą od tego, co publikowałem do tej pory, a jednocześnie nadal wystarczająco małą żeby uniknąć klątwy wiecznego nieskończenia ^^

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.